Niedziela 11 II 2007
Na dzisiejszym treningu byłem sam z trzema psami - Demonem, Basterem i Taskanem. Chciałem pojechać nad jezioro Wielkie, ale jakąś nową drogą, którą widziałem na mapie. Jadąc znaną drogą nad jezioro Gęsi odbiłem w prawo. Jadąć widziałem jak mijam jezioro Gesi i Dzikie, ale później skończyła mi się droga. Odnalazłem jakąś drogę i pojechałęm nią, pare razy skręciłem w lewo myśląc, że wyjadę na drogę nad jezioro Wielkie, jadąc zobaczyłem tabliczkę Do punktu czerpania wody, dałem po chamulcach i pojechałem nad jeziorko, psy się napoiły i wróciłem na drogę, którą jechałęm. Niestety jadąc zobaczyłem drogowskaz Bogusław 2 km. Co? Nic tam dobre i to, przynajmniej nie dojechałem do Witnicy tylko jestem bliżej Dębna. Pojechałem na Bogusław, no i znów stanąłem przed wyborem drogi. Miałem przed sobą skrzyżowanie 5 dróg, pojechałem prosto, bo chyba kiedyś już jechałem nią z Krzyśkiem. Następny drogowskaz wskazywał drogę do Cychr 4km, Cychry to znajoma wioska więc pojechałem tą drogą. No i wjechałem na teren dróg znanych, z tamtąd pojechałem w stronę Dębna mijając Cychry. Byłem w Dębnie o godzinie 12 i przejechałem 23 km. Psy dobrze biegły, nie musiałem dużo na nie krzyczeć ani zbytnio się nie zmęczyłem pchając wózek.
Niedziela 18 II 2007
Po ostatkach w sobotę zdołałem podnieść się z łóżka i pojechać na trening. Wziąłem stary wózek i Demona i pojechałęm na miejsce spotknia. Za dziesięć 10 przyjechała na rowerku Piotrek z Vivą. Później zjawił się Przemek z Taskanem. Niestety na treningu nie było Bastera, bo nie wytrzeźwiał jeszcze po gupim jasiu którego dostał w sobotę od weta. Śniegu już nie było więc można było normalnie śmigać po lesie. Pojechaliśmy na most brukowy nad Myślą. Tam psy się napoiły i pojechaliśmy dalej czerwonym szlakiem w stronę Mostna. W Mostnie zrobiliśmy przerwę na zaspokojenie kaca :P Z Mostna wyruszyliśmy w stronę Dębna, ale tym razem przez las. Zrobiliśmy około 13 km.
Niedziela 11 II 2007
Dziś na trening pryjechał po wypadku w pracy Piotrek z Vivą. Ja jechałem na rowerze z Basterem i Demonem. Pojechałem rowerem dlatego, że było trochę śniegu w lesie - za dużo na wózek, za mało na sanie. Piotrek póscił Vivę luzem, a sam taplał się rowerkiem w śniegu. Ja tam trochę jechałem, ale i tak podpierałem się nogami na leśnych koleinach. Pojechaliśmy nad Myślę i potem w stronę Mostna, ale odbiliśmy w lewo i wróciliśmy brukiem do Dębna.